wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 13.

'Jade nareszcie jest moja'


Siedziała tak w salonie oglądając telewizję, gdy reszta domowników zajmowała się sobą. W pewnej chwili po schodach zbiegł blondyn. Nie witając się z nikim wybiegł z domu. Jade patrząc na tą całą sytuację posmutniała jeszcze bardziej. Po policzku zleciała jej pojedyncza łza. Przybitym lecz pośpiesznym krokiem poszła do pokoju Zayn'a. Wydawałoby się, że Malik i starsza Hamston bardzo się ze sobą zaprzyjaźnili. Swoją drobną dłonią zaciśniętą w pięść zapukała w drewniane drzwi mulata. Usłyszała ciche proszę i weszła do środka.

*Oczami Jade*
Weszłam i zastałam zaciągającego się tytoniowym dymem Zayn'a. Jak zwykle palił na balkonie, więc gdy do niego podeszłam on wyciągnął w moją stronę rękę. W dłoni trzymał opakowanie Malboro. Wyjęłam papierosa i błyskawicznie go zapaliłam. Po chwili robiłam już to, co ciemnowłosy. 
-Urodziny raczej nie przebiegły po twojej myśli, co? -odezwał się pierwszy.
-Jak widać nie. -wypuściłam szary dym z ust. -Nie to mnie najbardziej dołuje. -spuściłam głowę w dół i skakałam z nogi na nogę.
-Chodzi o Niall'a? -pokiwałam twierdząco głową. -Przejdzie mu. -mulat wyrzucił już zgaszony pet.
-Zayn Ty nie rozumiesz. -ostatni raz zaciągnęłam się i wyrzuciłam spalonego papierosa. -On.. On mnie kocha. -weszłam za nim do pokoju. -Ale to pewnie sam słyszałeś. -rzuciłam się na jego łóżko. Chłopak po chwili położył się obok mnie.
-A Ty go kochasz? -spojrzał na mnie. Ja cały czas patrzyłam się w sufit.
-Nie wiem... -powiedziałam cicho i przetarłam już zmęczone oczy.
-Jade w miłości nie ma niepewności. Kochasz go czy nie? -zmienił pozycję na siedzącą.
-Ja... Ja.. Chyba tak. -przekręciłam się na brzuch. Ale jak ja mam mu to powiedzieć? Przecież przyznałam się do niepopełnionego czynu. Zraniłam Go. Nie wiem jak ja teraz z tego wybrnę.

*Oczami Niall'a*
Pisałem z Victorią. Umówiłem się z nią na spotkanie by odreagować. Dziewczyna moich marzeń całowała się z moim najlepszym kumplem, ale jakoś trzeba sobie w życiu radzić. Umówiłem się z nią w bardzo znanym mi parku. Tam pierwszy raz spotkałem się z Jade. Gdy tak szedłem w stronę ławki, na której miała czekać ów dziewczyna przed oczami przeleciały mi wspomnienia.
 Ja.
Mała grupka fanów.
Autografy.
Upadek.
Ciemnowłosa ubrana w jeansową koszulę i beżowe rurki.
Nando's
Tak przypominałem sobie ten dzień i ni stąd ni zowąd napotkałem Victorię. Tak od słowa do słowa i wylądowaliśmy w jakiejś knajpce. Szczerze? To nawet nie słuchałem tego, co ona mówi. Cały czas myślałem o Jade i zaistniałej sytuacji.
-Przepraszam Vicotria, ale ja muszę już iść. -wstałem, zostawiłem pieniądze i wyszedłem. Tak po prostu ją tam zostawiłem. Szybko zamówiłem taksówkę i pojechałem do domu. Chciałem dać szansę zielonookiej. Po za tym dobrze wiem jaki jest Harry. Po podjechaniu pod dom podziękowałem i zapłaciłem taksówkarzowi i stanąłem przed drzwiami. Głośno westchnąłem i wszedłem do domu. Nie sądziłem, że zastanę Jade w salonie, więc ruszyłem do jej pokoju i bez pukania wszedłem do środka. Dziewczyna stała przed otwartym oknem i opierając się rękoma o parapet odwróciła wzrok w moją stronę. Bez zastanowienia trzasnąłem drzwiami i wpiłem się w jej malinowe usta. Myślałem, że nie odwzajemni pocałunku lecz się myliłem. Pozwoliłem by dziewczyna oplotła mnie nogami wokół bioder. Całowaliśmy się namiętnie i szalenie. W końcu zabrakło nam powietrza, więc oderwaliśmy się od siebie. Jade trzymając ręce na moich barkach spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Wybaczam Ci wszystko. Wiem że to nie twoja wina, bo znam Harry'ego.-musnąłem jej skroń.
-Ale Niall.. My teraz jeste...-nie pozwoliłem jej dokończyć, bo po raz kolejny połączyłem nasze usta w jedność. 
-Tak. Jesteśmy parą. -dziewczyna 'zeskoczyła' ze mnie i mocno wtuliła się w mój tors.

*Oczami Jade*
Cała w skowronkach zeszłam do kuchni po sok. Tam siedzieli niemal wszyscy oprócz Styles'a.
-Któż to do nas zawitał. -odezwał się Liam trzymając w lewej dłoni gazetę, a w prawej kubek z herbatą.
-Ona jakaś taka wesoła jest. -powiedziała Hope. Ja spojrzałam tylko na Zayn'a, który jak mniemam wiedział o co chodzi. Minęłam dziwne spojrzenia Louis'a, Liam'a i Hope i sięgnęłam po dwa kubki i sok bananowo-malinowy.
-Wiecie gdzie jest Niall? -zapytał Daddy i rozejrzał się po kuchni.
-Nasz słodki Irlandczyk miewa się dobrze. -powiedziałam i z uśmiechem na ustach odwróciłam się do Payne'a. Wychodząc już z kuchni cała zdziwiona trójka zapytała:
-Czy my o czymś nie wiemy?
-Wszystko wiecie! -krzyknęłam już ze schodów.

*Oczami Niall'a*
Może dobrze będzie jak zrobimy takie poprawiny urodzin Jade? Tak, będzie wspaniale, ale trzeba ustalić date, miejsce, a co najważniejsze porozmawiać o tym z resztą.
-O czym tak myślisz? -wyrwała mnie z przemyśleń moja dziewczyna. Ciesze się i to bardzo że wszyło z tego co wyszło. Jade nareszcie jest moja.
-A tak sobie myśle. -odpowiedziałem po dłuższej chwili.



_____________
No to pojawił się nowy rozdział ^^
Trochę krótki, ale cóż...
Pisałam go w zeszycie A4 i wydawałoby się, że jest długi, bo na 4 strony ;o
Rozdział jak widać jest poświęcony naszej wspaniałej dwójce :3

Twój komentarz=motywacja dla mnie. 

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 12.

                                                   'Nie zmywaj tego numeru. Przyda Ci się.'




*Dalsza perspektywa Jade*

Po 'odklejeniu' się od siebie kazałam Hazzie zdjąć brudną koszulkę. Harry bez żadnych skrupułów zdjął z siebie t-shirt ukazując przy tym dobrze zbudowaną klatkę piersiową i liczne tatuaże.
-Jeszcze kilka lat temu byłeś taki czysty- parchnęłam śmiechem. Styles zrobił grobową minę, ale po chwili zbliżył się lekko do mnie.
-A może ty też zdejmiesz koszulkę? -ukazał rząd miałych zębów. -Twoja tez jest brudna. -poruszył śmiesznie brwiami. Już po tym zdaniu próbował zdjąć ze mnie ubranie. Udało mu się to.


*Perspektywa Niall'a*

-Zayn siedzimy już w tym klubie długo. Nie możemy się stąd zabrać? -marudziłem mulatowi. Temu jednak nie było śpieszno wrócić do miejsca zamieszkania.
-Niall kurwa idioto! Nie widzisz jak laski na mnie lecą? -zapytał ironicznie Malik po czym pocałował jedną z licznych dziewczyn zupełnie mi nie znanych.
-A Ty debilu nie widzisz tego że one lecą na ciebie, bo jestes sławny?! -wykrzyczałem mu do ucha i zająłem wcześniej wybrane prze ze mnie miejsce. Myślałem tak o tym sms-ie od Jade. Ciekawe co on mógł znaczyć. Może ona ma zamiar wrócić? Kompletnie nie wiem. Po chwili podeszła do mnie piękna brunetka z zapytaniem czy nie chcę przypadkiem potańczyć. Niechętnie zgodziłem się i poszedłem za dziewczyną na środek parkietu. Jeden taniec, drugi, trzeci... W końcu puścili wolniejszą piosenkę. Razem z Victiorią -bo tak miała na imię ów dziewczyna- spojrzeliśmy się na siebie i brunetka niepewnie podeszła bliżej zarzucając swoje ręce na moje ramiona. Obejrzałem się za siebie i widziałem rozbawionych Liam'a i Louis'a.
-Em.. Przepraszam, bo.. Ja.. Ja mam dziewczynę. -rzuciłem na odchodne.
--Niall głuptasku Ty nie masz dziewczyny. Znam Cię. Jesteś Niall Horan i wiem, że Niall Horan jest wolny. -lekko się uśmiechnęła. Nie miałem wyboru. Chwyciłem dziewczynę w talii i zaczęliśmy lekko kołyszeć się w lewo i w prawo. Victoria powiedziała, że musi iść do toalety, więc zapisała mi swój numer na ręcę i pobiegła. Ja szybko poszedłem do Louis'a i Liam'a przy których był również Zayn.
-Ulatniamy się! -powiedziałem i poszedłem w stronę Hope, która siedziała przy barze i piła sok. Lekko złapałem ją za ramiona i wyszeptałem do ucha, że idziemy do domu. Dziewczyna posłusznie wstała i poszła za mną. Już po chwili byliśmy przed domem. Ciężko było tachać nachlanych Louis'a i Zayn'a, no ale czego nie robi się dla kumpli. Od razu weszłem z Liamem na górę by odprowadzić pijaną dwójkę. Po odprowadzeniu ich skierowałem się do łazienki by zmyć numer na mojej ręce. Zmywałem i zmywałem, ale nie chciało zejść. Usłyszałem czyjeś kroki. Nie odwracałem się. Po dłuższej chwili ciekawość zwyciężyła i lekko odwróciłem głowę by ujrzeć kto się przypatruje. W progu stała Jade oparta plecami o framugę drzwi.
-Nie zmywaj tego numeru. Przyda Ci się. -powiedziała czarnowłosa, która zauważyła że od pewnej chwili się jej przypatruję. Uśmiechnięta podeszła do wieszaka z ręcznikiem, zdjęła go i zaczęła delikatnie wycierać moje mokre przedramie. Po wykonaniu czynności wyjęła swój telefon i zapisała już lekko widzialny numer.
                             'Witam droga Victorio. Słyszałam, że podrywałaś mojego chłopaka jakim                                                          jest Niall. Tak, ten Niall Horan. A teraz daj mu spokój.'

Pokazała mi sms-a Jade jakiego przed chwilą wysłała do ów dziewczyny.
-Będziemy mieli problemy. -powiedziałem i przytuliłem starszą Hamston. -Tęskniłem.
-Ja też tęskniłam blondasku. -dziewczyna lekko się zaśmiała. -A tego sms-a napisałam dlatego żeby ta cała Victoria dała ci spokój. Liam powiedział jak próbowałeś się wymigać, bo chciała zataczyć z tobą wolnego. -puściła mnie. -A teraz pozwól że pójdę do swojego pokoju spać, bo jestem padnięta. -pocałowała mnie w policzek. Od razu moja twarz nabrała innego koloru, a w brzuchu szalało stado motyli. Takie odczucie się ma jak jest się zakochanym, ale czy ja... Czy ja kocham Jade?


*Perspektywa Harry'ego*

Odziwo wstałem pierwszy. Wszyscy jeszcze spali. Wpadłem więc na pomysł żeby zrobić dla wszystkich śniadanie. Jedno było szczególnie wyjątkowe, bo dla Jade. Dzisiaj jej święto. 18-naste urodziny. Byłem już wtajemniczony w plan Liam'a. Postanowiłem zrobić naleśniki z czekoladą, bitą śmietaną i sosem truskawkowym. Mmm uwielbiam to danie. Po 45 minutach na każdym talerzu widniała góra naleśników. Chciałem napisać na daniu Jade 'Wszystkiego najlepszego', ale przypomniał mi się plan Liama. Mamy udawać, że nie pamiętamy o jej urodzinach, a potem mam ją wyciągnąć na spacer. Usłyszałem pierwsze kroki. Do kuchni wpadła zdyszana Hope, która miała na sobie zwykłą bokserkę i majtki.
-Harry chowaj mnie!-krzyknęła dziewczyna i schowała się za mną. Tuż za nią wpadł teatralnie wkurzony Liam. Zauważył młodszą Hamston i podszedł do niej. Wziął ją na ręcę i zaczął obracać ku własnej osi. Gdy odstawił ją na ziemię zaczął ją łaskotać.
-I nigdy więcej mnie nie budź! -powiedział Liam i przestał "molestować" Hope. Powiedziałem aby częstowali się śniadaniem, które przygotowałem. Byłem dobrym kucharzem, więc Hope z Liamem wzięli swoje danie i ruszyli do jadalni. Po chwili wpadł Niall i nie pytając się czy może zabrał talerz, widelec i nóż, i uciekł do jadalni. Zayn z Louisem pewnie tak szybko nie przyjdą. No cóż.. Kac męczy. Wziąłem swoją porcję i usiadłem obok zajadającego się Horana. Po niedługiej chwili weszła niemrawa Jade.
-Nie jestem głodna. -powiedziała spoglądając na 'jej' talerz i wyszła. Szybko wyszłem za nią. Jej postać szła po schodach. Pędem pobiegłem za nią i złapałem ją za nadgarstek.
-Mógłbyś mnie z łaski swojej puścić? -powiedziała nawet nie patrząc kto ją zatrzymał. Wyrwała swoją rękę z mojego uścicku i pobiegła do pokoju. Poszedłem więc za nią i pukałem w drzwi.
-Jade proszę.. Wpuść mnie. -błagałem aby otworzyła. Ta jednak krzyknęła, że idzie wziąć prysznic, więc dałem jej spokój.

~~~~~~~~~~~
Minęła ta godzina. Ta, w której miałem iść z Jade na spacer. Spojrzałem na Liam'a, który siedział na fotelu. Ten tylko kiwnął mi głową na znak, że już. Ja jak gdyby nigdy nic podszedłem do Jade, która siedziała na dywanie.
-Panno Hamston. Czy nie miałaby pani ochoty iść ze mną na spacer? -zapewne zabrzmiałem dość ironicznie, bo każdy się zaśmiał.
-Panie Styles. Niech pan zmieni ton głosu, bo jest wkurwiający. Dziękuje.
-Uuuu.. -krzyczał Tomlinson. Zgromiłem go wzrokiem po czym się zamknął.
-Dobra. Rusz tą swoją zgarbną pupcię i do pokoju się przebrać! -rozkazałem. Dziewczyna gdyby mogła zabijać wzrokiem to już dawno byłbym martwy. Jednakże wstała i poszła do siebie. Dumnie uniosłem głowę w górę i wyszedłem na korytarz w celu ubrania butów. Po krótkiej chwili na dół zeszła Jade ubrana w czarne vansy, czarne rurki i jeansową koszulę. Włosy miała spięte w koka, a na jej ramieniu widniała torba z flagą USA. Spojrzałem jeszcze do salonu i ujżałem jak wszyscy wstają i zaczynają przekładać rzeczy. Pociągnąłem za sobą dziewczynę by nie zobaczyła co reszta robi. Autopilotem otworzyłem samochód i wsiadłem do środka. Czarnowłosa spojrzała na mnie niepewnie.
-No wsiadaj. -Jade wykonała moje polecenie.
-A tak właściwie to gdzie jedziemy? -zapytała zapinając pas.
-Zobaczysz. -powiedziałem i ruszyliśmy. Po niecałej godzinie wylądowaliśmy w moim.. Przepraszam.. Naszym rodzinnym mieście. Zaparkowałem tuż przy naszym byłym miejscem spotkań. Tu zawsze rozmawialiśmy, płakaliśmy, biliśmy się i wszystko co możliwe.No prawie wszystko. Spojrzałem na Jade stojącą i patrzącą na to miejsce. Był to mały lasek, który w głebi krył polanę.
-Odwieź mnie do domu. -powiedziała dziewczyna.
-Ale cze...
-Odwieź!!! -krzyknęła. Widziałem że miała łzy w oczach. Wsiedliśmy do pojazdu i ruszyliśmy do domu. Znów minęła niecała godzina i znaleźliśmy się uliczke dalej od naszego domu. Widziałem jak ludzie jeszcze wchodzą do pomieszczenia, więc żeby Jade tego nie zobaczyła połączyłem nasze usta w jedność. Zdziwiłem się, bo Jade oddała pocałunek. Po chwili odkleiliśmy się od siebie i zielonooka dotknęła dwoma palcami swoich warg. W jednej chwili jej smutek w oczach przemienił się w złość. Wybiegła z samochodu i ruszyła w stronę domu.
-Harry ty debilu! -krzyknąłem i walnąłem ręką w kierownicę.


*Perspektywa Jade*

Nie wiem kiedy, nie wiem jak, nie wiem po co.. Dlaczego on mnie pocałował? Dlaczego?! Zła wbiegłam do domu. Wszędzie ciemność. Czy wszyscy wyszli? Już pomijam to, że zapomnieli o moich urodzinach. Mam to w dupie. Zapaliłam światło i nagle...
-NIESPODZIANKA! -wszyscy powyskakiwali ze wszelkich zakamarków domu. Nikogo tam nie znałam. Szybko wzrokiem odszukałam Niall'a i podbiegłam do niego. Mocno wtuliłam się w jego tors i zaczęłam bezwładnie płakać. Wszyscy momentalnie się uciszyli.
-Jade.. Jade! -Niall złapał mnie za ramiona i lekko wstrząsnął. -Co się stało? -blondyn spojrzał mi w oczy.
-Harry... Bo.. -niemogłam nic powiedzieć. Wtedy rozpłakałam się jeszcze bardziej, a do domu wszedł Styles. Po ujżeniu jego sylwetki uciekłam na górę.
-Liam mówiłem ci, że to zły pomysł! -krzyknął Horan i pobiegł za mną. Ja jednak zamknęłam się w pokoju. Irlandczyk błagał mnie żebym otworzyła. Po wielu błaganiach w końcu się nad nim zlitowałam i wpuściłam go do pokoju. Po przekręceniu zamka w drzwiach zsunęłam się przy ścianie na podłogę. Niall usiadł obok mnie i mocno przytulił.
-Jade co się stało? Tylko proszę nie płacz. -wyśpiewałam mu wszystko. Jak na spowiedzi. Schowałam głowę w kolana i rękoma je owinęłam. Po chwili nie czułam już dotyku przyjaciela, na którym tak bardzo mi zależało.


*Perspektywa Niall'a*

Po usłyszeniu tego, co zrobił Harry wybiegłem z pokoju Jade w poszukiwaniu tego niedorajdy. Na dole wszyscy świetnie się bawili. Muzyka grała, wszyscy prawie pijani, wspaniała atmosfera, a gwiazda imprezy siedziała w pokoju i płakała. W końcu znalazłem Harry'ego. Siedział przy jakiejś blondynce. Jak się później okazało przy Taylor Swift. Szybkim krokiem ruszyłem w jego stronę. Nie panowałem nad sobą. Byłem roztrzęsiony. Złość gotowała się we mnie.
-Ty cwelu! -krzyknąłem i uderzyłem Stylesa z tak zwanego 'liścia'
-O co ci kurwa chodzi? -zapytał i złapał się za czerwony policzek.
-Nie udawaj niewiniątka! -krzyknąłem i brałem zamach jednakże ktoś mnie zatrzymał. Nie kto inny jak Liam, Zayn i Louis.


*Perspektywa Jade*

Po kilkunastu minutach zeszłam na dół by zobaczyć co stało się z Niall'em. Żeby nikt mnie nie zauważył zeszłam cicho po schodach i stałam tuż obok nich.
-Nie udawaj niewiniątka! -usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos. Podeszłam bliżej i widziałam przerażoną blondynkę, wkurzonego Niall'a, którego trzymali Payne, Malik i Tomlinson, i zdziwionego Stylesa.
-Nie rozumiem o co ci chodzi! -w końcu krzyknął kędzierzawy.
-A całowanie Jade to już nic?! Dobrze kurwa wiesz, że coś do niej czuje! Puśćcie mnie! -krzyczał Horan jednocześnie wyrywając się trójce. Zakryłam ręką usta by nic przypadkiem nie powiedzieć. Nie chcę być w centrum uwagi. Ale zaraz...Niall coś do mnie czuje?! O Boże.. Nie wiedziałam!
-Przestańcie! -w końcu wydusiłam z siebie to, co chciałam krzyknąć. Po wykrzyczeniu tego wszyscy skierowali wzrok z moją stronę. Ja znów zakryłam twarz ręką. Teraz już nie tylko usta, ale całą buzię. -To ja go pocałowałam! -krzyknęłam i upadłam na kolana. Nie było tak do końca. W końcu to Harry zaczął, a ja byłam tak oszołomiona że powtórzyłam za nim czynność. Po chwili podbiegła do mnie zastroskana siostra. Uklękneła obok mnie i objęła mnie jedną ręką. Wyszeptała tylko wszystko będzie dobrze.
-Japierdole!  -krzyknął Niall i wybiegł z domu.
-Niall... -szepnęłam pod nosem i zaczęłam mocniej płakać. Jakiś popowy głos odezwał się, że to chyba już koniec imprezy. Lekko podniosłam głowę i ujżałam Justina Biebera. Tak, tego Justina! Uwielbiałam go. Ale skąd on wziął się na moich urodzinach?

~RANEK~

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju przez niezasłonięte okna. Zegar na stoliku nocnym wskazywał godzinę 9:36. Przymknęłam jeszcze na chwilę powieki i mocniej opatuliłam się pierzyną. Po kilku minutach słodkiego lenistwa niechętnie wstałam i skierowałam się do mojej jeszcze niewypakowanej walizki. Wyjęłam z niej krótkie szorty z motywem moro, czarną bokserkę i luźną koszulkę sięgającą do pempka z napisem SWAG. Sięgnęłam jeszcze po czystą bieliznę i poszłam do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica. Zmyłam wczorajszy rozmazany makijaż, deliktanie ściągnęłam z siebie ubranie, które miałam do spania i weszłam do gabiny. Orzeźwiająca woda pokryła całe moje ciało. Po kilkunastu minutach odprężania wytarłam wilgotne ciało w puszysty biały ręcznik i przebrałam się w przygotowany strój. Nałożyłam świeży make-up, a włosy lekko wyprostowałam. Wyszłam z łazienki i na moim łóżku zobaczyłam siedzącą postać Stylesa, który niepewnie tupał nogą i bawił się palcami od rąk. Ja postanowiłam go uniknąć, bo to on tak na prawdę zawinił w tej całej sytuacji. Skierowałam się na palcach do drzwi by chłopak z burzą loków na głowie mnie nie dostrzegł. Moje starania się jednak nie opłaciły. Harry dostrzegł mnie już w połowie drogi docierania do wyjścia. Szybko skierował się w moją stronę.
-Jade ja.. Ja.. Wybacz mi, proszę. -złapał mnie za ramiona i spojrzał w oczy. Ze świetnej zabawy jaką miałam z uciekania przed nim wszystko zmieniło się w złość i smutek. Oderwałam się od niego.
-Jesteś zwykłym gnojkiem! Nie wiem jak człowiek może się tak zmienić po zdobyciu sławy! A już wiem.. Trzeba być Harrym Stylesem! -krzyknęłam i wybiegłam z pokoju.





_______________________
No to jest rozdział 12.. 
Nie wiem czemu po raz kolejny wyszedł mi straszny.. Wydaję mi się, że jest też krótszy ;_;
Ale obiecałam, że będę pisać regularnie.. TO JEST! 
Kolejny denny rozdział Panny Amandy XD :x


Twój komentarz = motywacja dla mnie.

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 11.

                                                        'Niall.. Ciebie z Jade coś łączy?'





*Perspektywa Liama*

Dziewczyny od kilku godzin są już w Polsce. Utrzymuje kontakt z Hope. Jade się nie odzywa. Hope napisała mi, że to jest spowodowane tym, że jako Jade jest praktycznie pełnoletnia to ona wszystko załatwia i po prostu nie ma jak pisać. 'Praktycznie pełnoletnia'... Nie wiem kiedy ona ma urodziny! Siedząc na kanapie w salonie zacząłem szukać wzrokiem Zayn'a. Gdy już go znalazłem podszedłem do niego i zapytałem kiedy Jade ma urodziny.
-Kurwa! -wrzasnął mulat i pobiegł do kuchni. -Zebranie! Zawijać dupy na dół! -posłusznie wykonałem jego polecenie. Byliśmy już wszyscy tylko pasiasty gdzieś polazł. -Gdzie Louis? -zapytał Malik rozglądając się na wszystkie strony. W pewnym momencie usłyszeliśmy huk dochodzący ze schodów. No oczywiście.. Rozbawiony i jęczący z bólu Tommo się wywalił.
-Moja dupa! Moj piękny tyłeczek! O nie!
-Nie wydurniaj się już Tomlinson. -powiedział z zażenowaniem Zayn. Lou nie chciał go wkurzać, więc wstał i jak najnormalniej w świecie skierował się do kuchni.
-Więc chce wam zakomunikować, że Jade za 2 dni kończy 18 lat. -zdziwiłem się. Przecież to tylko 2 dni na przygotowania! Od razu zacząłem przydzielać zadania chłopakom. Zaynowi przydzieliłem rozsyłanie zaproszeń, Niallowi kazałem zrobić zakupy, a Louisowi i Harremu kazałem kupić dekoracje. Ja sam zajme się ustawianiem i przestawianiem szaf itd. Nim się obejrzałem minęła godzina 21:00. Wszyscy przyszli do domu. Postanowiłem, że wejde na skype zobaczyć czy może dziewczyny są. Nie myliłem się. Hope była dostępna. Nakliknąłem "ZADZWOŃ". Jeden sygnał... drugi... trzeci... Już traciłem nadzieję, ale w ostatnim momencie ukazała się twarz dziewczyny. Byłem zdziwiony tym co widziałem. Zapłakana Hope, a za nią pisząca coś na telefonie Jade.
-Cześć maleńka. Co jest? -zapytałem z nutką przerażenia w głosie. Martwiłem się o Jade i Hope. Żałuje, że nie polecieliśmy z nimi do Polski. Na pewno wiedzielibyśmy więcej.
-Cz-cześć Li. Nic n-nie jest.
-Dobrze widze. Przecież gdyby nic się nie stało nie płakałabyś. -gdy to powiedziałem Hope wybiegła z pokoju. Powiedziałem coś nie tak?
-Liam.. -wtrąciła Jade. Jej głos się załamał. -Nasi rodzice nie żyją. Lekarze nie dawali im szans na przeżycie. Nie wiemy co się wtedy stało, że trafili do szpitala. Nie chcą nam powiedzieć prawdy. Hope się załamała. Utrzymywała jakiś tam kontakt z rodzicami, a po za tym ona jest jeszcze młoda i nie rozumie wszystkiego. Wybacz. Musimy się rozłączyć.
-Czekaj! Kiedy wracacie?
-Hm.. Nie wiem. Może nawet i jutro. Chce odciągnąć Hope od tego wszystkiego. Ale nie możemy jutro. Jutro musimy załatwić sprawy z pogrzebem. Za 2 dni będziemy. Pozdrów resztę. Trzymaj się, pa. -wysłała mi całuska Jade. Kurde.. One to mają tam strasznie. Też bym się załamał gdyby moi rodzice zginęli. Wyłączyłem laptopa i zszedłem na dół do chłopaków. Starałem się ukryć to co teraz czułem. Myślami byłem tam w Polsce. U Jade i Hope. Wydawałoby się jakbym czuł to co one.

*Perspektywa Nialla*

Siedziałem w kuchni zajadając się przekąskami, które kupiłem. Oczywiście kupiłem oddzielnie dla mnie, bo gdyby Liam zobaczył, że jem coś co jest na urodziny Jade zamordowałby mnie. Nagle do kuchni wpadł nie kto inny jak Payne. Był niespokojny. Próbował coś ukryć, ale nie wiem co. Jego mina wyrażała smutek, ból, ale jednocześnie zakłopotanie. Nie chciałem tak nagle wypytywać o co chodzi, więc poczekałem aż sam coś powie. Nie doczekałem się tego. Liam cały czas siedział na krześle jak posąg. Nie ruszał się. Jedyne co to unosiła mu się klatka piersiowa, bo oddychał.
-Liam co jest?
-Eee.. -Daddy zerknął na kalendarz. -Czwartek, a co?
-Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. Coś z Jade? Na pewno. Mów o co chodzi! -wrzasnąłem.
-Niall stary uspokój się. Nic się nie stało, zrozum. -Daddy próbował mnie uspokoić. Ja wciąż wiedziałem, że coś jest nie tak. Jednakże postanowiłem dać spokój Liamowi. Ruszyłem do swojego pokoju. Po drodze minąłem Harry;ego, który coś do mnie mówił aczkolwiek nie wiedziałem co. Nie słuchałem go. Chciałem jak najszybciej znaleść się w moim raju. Po dotarciu na miejsce rzuciłem się na łózko na którym leżał mój iPhone. Szybko chwyciłem go w rękę i po kilku liczbach wpisanych jako kod zauważyłem sms.
                                                      'Siema Niall. Co tam stary? JB'

              'Cześć JuJu. Spanie, jedzenie, spanie, jedzenie - monotonność :D Wpadniesz na domówkę?'

                                                            'Jaką domówkę Niall? ;>'

                                 'Zapomniałem ci powiedzieć.. Na 18-nastkę Jade. Wbijaj x'

Po chwili znów poczułem wibracje, ale nie przeczytałem sms-a, bo odpłynąłem w krainę Morfeusza..

~~~~~~~~~~~

Obudził mnie mocny trzask drzwiami. Spojrzałem na wyświetlacz komórki i zegar wskazywał 6:14. Przeczytałem wczorajszego sms-a od Justina. Tak długo z nim nie pisałem, że zapomniałem mu wspomnieć o Jade. Wyjaśniłem mu wszystko i nim się obejrzałem była 6:54. Niechętnie wygramoliłem się z łóżka. Przed pójściem do łazienki postanowiłem sprawdził co lub kto trzasnął drzwiami. Gdy wyszedłem na korytarz ujżałem otwarte drzwi do pokoju Hope. Szybko poszedłem sprawdzić kto tam jest. Nikogo nie zastałem. Zszedłem na dół i w kuchni widziałem poruszającą się kobiecą postać. Od tyłu nie wiedziałem za bardzo kto to, więc podszedłem bliżej.
-Hope?! Co ty tu robisz? -zapytałem. Dziewczyna momentalnie wtuliła się we mnie i zaczęła płakać. -Ej Mała. Nie płacz. -jedną ręką otuliłem ją w talii, a drugą głaskałem po głowie odgarniając przy tym włosy.
-Niall b-bo moi rodzice.. Oni.. Nie żyją. -wyznała zapłakana Hope. Już wiem co Liam ukrywał. Mocniej przytuliłem do siebie zapłakaną dziewczynę.
-A gdzie Jade? -zapytałem wypuszczając dziewczynę z moich objęć.
-Powiedziała, że musi tam zostać, że musi pozałatwiać różne sprawy. Od tak sobie zawiozła mnie na lotnisko i kupiła bilet. -oznajmiła zalewając wrzątkiem herbatę. Nie pytałem już o nic. Widziałem, że była załamana, ale przecież kto by nie był. Skierowałem się do mojego pokoju.
-Niall.. -usłyszałem za sobą. Nie odwracałem się. Czekałem aż skończy. -Ciebie z Jade coś łączy? -to pytanie było jak strzał w serce. Nie odpowiedziałem na to tylko poszedłem w wyznaczone miejsce. Zachowałem się jak szczeniak. Powinienem odpowiedzieć na to. Przechodząc przez salon zauważyłem już siedzących Liam'a i Zayn'a. Coś tam szperali w laptopie. Nie wiedzieć czemu przyglądałem się w ekran ów urządzenia.
-I co tam Zayn? Powiedziałeś już Liamowi jak poczęstowałeś mnie papierosem u ciebie na balkonie?-usłyszałem znajomy głos dziewczyny. Widziałem jak Payne uderza Malika w ramię. Podszedłem trochę bliżej by lepiej zobaczyć kto jest po drugiej laptopa. Ku mojemu zdziwieniu ujżałem Jade. -O cześć Niall! -dziewczyna pomachała mi. Pewnym krokiem ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych. Zabrałem jeszcze bluzę, bo na pewno jest chłodno. W końcu to dopiero godzina 8:00. Nie obchodziło mnie wtedy to, że byłem w piżamie. Poszedłem do dobrze znanego mi parku obok naszego domu.

*Perspektywa Jade*
Widziałam jak sylwetka Niall'a oddala się. W końcu całkowicie zszedł mi z pola widzenia. Zapytałam Liam'a i Zayn'a co mu jest, ale wzruszyli ramionami. Po kilkunastu minutach rozmowy zakończyliśmy konwersację i zabrałam się za pakowanie rzeczy. Nie powiedziałam im, że dzisiaj do nich wracam. Po spakowaniu spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze dużo czasu do odlotu, więc wyszłam na małe zakupy. Oczywiście nie ma to jak zapomnieć, że jest się w Polsce. Prawie w każdym sklepie mówiłam po angielsku. Będąc w galerii zauważyłam moją znajomą, z którą zawsze bawiłam się jak byłam u babci. Nie zmieniła się tak bardzo po za tym, że jest wyższa, dojrzalsza i piękniejsza. Co fakt to fakt. Nie miałam zamiaru do niej podejść, bo pewnie mnie nie pamięta. Odruchowo wyjęłam telefon z ręki i wystukałam do Niall'a:

                                           'Mam nadzieję, że mój pokój jest jeszcze wolny :)'

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. A raczej na odpowiedzi.. Horan 'zasypywał' mnie sms-ami o różnej treści. Coś typu: "Już wracasz?" "OMG! Muszę iść na zakupy dla ciebie" "Twój pokój czeka na swojego właściciela!" itd. Uśmiechałam się za każdym razem. Cóż.. Godzina nie była zadowalająca. Wylot miałam o 16:00, a była już 14:30. Na lotnisku zawsze trzeba być godzinę wcześniej.Dobrze, że z galerii do domu i z domu na lotnisko miałam blisko. Gdy byłam już w domu rzuciłam torby z zakupami do walizki i zamówiłam taksówkę. Dopięłam jeszcze zamki od toreb, wzięłam bilet, paszport i wyszłam przed dom. Pożegnałam się jeszcze z ciotką żeby nie było. Taksówka przyjechała błyskawicznie i ku mojemu zdziwieniu błyskawicznie zawiozła mnie na lotnisko. Była równo 15:00, więc spokojnym krokiem poszłam w stronę barierek. Tuż po 16:15 wyleciałam, bo samolot był opóźniony. Całą podróż przespałam, a po dotarciu na lotnisko w Londynie pojechałam na spokojnie autobusem do domu słynnych One Direction. Gdy zobaczyłam ich dom wręcz zapomniałam jak się oddycha. Nie wiem czym to było spowodowane. Złapałam za klamkę i niepewnym ruchem przekręciłam ją. Byłam zaskoczona, że dom był otwarty, a nikogo w nim nie było. No trudno.. Zdjęłam buty i z torbami ruszyłam do 'swojego' pokoju. Rozpakowałam się, przebrałam w luźne dresy i rozciągnięty t-shirt, i zeszłam do salonu. Umierałam z głodu, więc jeszcze zajrzałam do kuchni. Na blacie leżał liścik zaadresowany do Harry'ego.

"Harry leniuchu! Wszyscy wyszliśmy do klubu. Ty tak słodko spałeś, więc nie mogłem Cię obudzić. Nie wiem o której wrócimy, ale na pewno będzie głośno.
Zayn, Liam, Louis, Niall i Hope xx"

Pewnie pisał do Zayn. Tylko on byłby zdolny do takiego czegoś. No jeszcze Louis. Zajrzałam do lodówki. Wzięłam pierwsza lepszą miskę. Jak się okazało sięgnęłam po 'gyrosa'. Uwielbiałam to danie, więc nałożyłam sobie na talerz, wzięłam widelec z szuflady i uśmiechnięta od ucha do ucha wyszłam z kuchni. W drodze do salonu, który był zaraz obok kuchni zderzyłam się z czymś.. A raczej z kimś.
-Harry!! -wrzasnęłam i spojrzałam na mój t-shirt pobrudzony od świeżo nałożonego dania.
-Jade! Tęskniłem! -chłopak przytulił się do mnie. Chyba nie był świadomy tego, że przed chwilą pobrudził mnie gyrosem i teraz sam będzie brudny.






Przepraszam, przepraszam, przepraszam!! :c
Nie miałam weny żeby pisać.. Pisałam ten rozdział hmm.. Dobry miesiąc. 
Kurde wiem jak to jest jak ktoś dłuugoo nie dodaję rozdziału. :c
Wybaczcie! :c <3
OO.. Amanda raczyła napisać rozdział i jeszcze taki denny. KURDE NO, PRZEPRASZAM! :c
Teraz będę regularnie pisać rozdziały..


Twój komentarz = kopniak w tyłek (motywacja dla mnie)